Piło

poniedziałek, 14 marca 2011

Był sobie wieczór...

Polało się piwo, wódka, i w ruch poszły jointy. Wpadła striptizerka. Ochrona wywaliła jednego z ekipy za dotknięcie jej tyłeczka. Gdzieś po drodze urwał się film 75% z towarzyszy. Rano dopadł kac.
W tym samym czasie mnóstwo drinków dobiło inna grupę, tam wpadli chippendalesi. Jedna z dziewczyn biegała z kulkami analnymi zawieszonymi na szyi. Wariatki również straciły obeznanie w czasie, miejscu i przestrzeni. Rano nastał kac.
Wieczór panieński/kawalerski to przedziwna tradycja. Z jednej strony jest ekstra - zabawa, szaleństwo i tak dalej, ale...
Tak sobie pomyślę o drugiej stronie medalu - co my właściwie świętujemy? "Ostatni dzień wolności"? Przecież to nonsens. Po co w takim razie brać ślub? Brzmi to co najmniej tak, jakbyśmy szli na skazanie. Cieszmy się! Jutro będę szarym dziadkiem, który wyjść na dwór z kolegami nie będzie mógł, chyba, że zapyta o pozwolenie swoją Babę. Babę? A jak inaczej nazwać kogoś, kogo brak, a raczej ostatni dzień nieformalnego związku świętowaliśmy? I tak samo w drugą stronę! Pan Tyran miłościwy, po raz ostatni pozwolił z koleżankami poszaleć... Następnym razem to już zapytać trzeba i wybłagać o możliwość powrotu do domu po godzinie 21:00.
Nonsens...
Ja tam nie widzę nic do świętowania, chyba, że... Zrobić zamiast wieczora kawalerskiego/panieńskiego wieczór świeżomałżeński - to jest co świętować, tylko jest pewien problem... Taki wieczór już mamy, nazywa się Wesele:)
Czy mam coś przeciwko wieczorom? Ja?! Wręcz przeciwnie:) Impreza to impreza. Po prostu zauważam w nich coś dziwnego.
Aha... Striptiz... To dopiero ciekawa tradycja. W ostatni dzień (tudzież tydzień, zależy jak zorganizowano), podsuwać pod nos obce ciało. To się nazywa przyjaźń - "masz inną kobietę/innego faceta, popatrz i zastanów się, czy dobrze robisz":)
Inną sprawą jest, ile tych własnych wieczorów w życiu się przejdzie:)

2 komentarze:

  1. wieczór łączony ... kilkudniowe wesele, poprzedzone wieczorem kawalersko-panieńskim...ale też do kitu, bo wówczas padniętym można być w czasie wesela...
    ciężka sprawa z tym wieczorem...a już
    najgorzej jak się zaprosi niewłaściwych ludzi... :P
    więc dobór gości musi być super przemyslany...:P
    ale to oczywista-oczywistość...

    OdpowiedzUsuń
  2. i co zrobić jak rzeczona-narzeczona woli zaprosić kumpli, niż kumpele...albo chociaż ma więcej prawdziwych kolegów niż prawdziwych koleżanek ?? :P
    jaki wtedy zamówić stiptiz??
    o czym by miała rozmawiać z pustymi laluniami, które są partnerkami kumpli??
    jeśli nie lubi wymieniać się złośliwymi uprzejmościami lub informacjami gdzie jaka promocja w galerii, to nie ma wspólnych tematów ?? :P
    chyba lepiej wtedy połaczyć imprezy...:))

    OdpowiedzUsuń